sobota, 26 listopada 2016

Princess Ivona

Dwudziesty piąty października, Teatr Powszechny w Radomiu, godzina osiemnasta i moje pierwsze spotkanie z Gombrowiczem (w reżyserii Omara Sangare) podczas XII edycji Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego.





Pierwszy, napisany jeszcze przed wojną, w 1935 roku, dramat Gombrowicza - "Iwona, księżniczka Burgunda" –  to sceniczna groteska i zarazem satyryczny obraz społeczeństwa. Świat stworzony przez Gombrowicza jest groteskowy, śmieszny i zarazem tragiczny. Centralną postacią dramatu jest małomówna, nieatrakcyjna Iwona, która po zaręczynach z Księciem Filipem zaczyna skupiać na sobie uwagę całego, ściśle zhierarchizowanego dworu. Tytułowa Iwona to istota prześwietlająca, szczere zwierciadło otoczenia –  jest jak lustro podstawione zarówno Królowi Ignacemu, Królowej Małgorzacie, całemu dworowi, nie mówiąc już o Księciu Filipie. Lustro, które obnaża nieautentyczność, obala wszystkie pielęgnowane kłamstwa – odżywają i wychodzą na jaw ich skrywane instynkty i najgłębsze tajemnice. Interesującym zabiegiem, jaki zastosował reżyser było zaangażowanie w przedstawienie postaci Iwony dwóch aktorów – mężczyznę i kobietę. Podkreśliło to brak definicji i ram, w które można by było wpisać bezkształtną, nieforemną Iwonę. Milczenie staje się dla niej formą obrony oraz skutecznym środkiem manipulacji.
Niedorzeczność sytuacji, jaką stwarza samą swoją obecnością niemrawa, ofermowata, milcząca Iwona, prowokuje każdego do gestu samoobrony lub agresji, a gest ten pociąga za sobą gesty następne, już nieuniknione, choć coraz bardziej niedorzeczne.
Jedynym wyjściem z sytuacji staje się eliminacja "bezformia", które psuje dobrze działający mechanizm dworski. Nikt nie ma wątpliwości - Iwonę trzeba zabić. Nie można jednak zabić tak po prostu, trzeba znaleźć "formalne" uzasadnienie morderstwa zgodne z etykietą i zasadami cywilizowanego państwa prawa - zabić obłudnie. Iwona ginie więc jakby przez przypadek podczas precyzyjnie wyreżyserowanej uczty, kiedy na skutek własnej niezgrabności dławi się rybią ością karasia w śmietanie.




Daniel Olbrychski był zdecydowanie najbardziej znaną twarzą spoglądającą na nas ze sceny. W przedstawieniu wystąpiła również Barbara Wrzesińska oraz niebywale zdolni studenci warszawskiej Akademii Teatralnej.  Trzeba przyznać, że reżyser mocno uwspółcześnił utwór Gombrowicza.





Światło odgrywa w tym spektaklu bardzo ważną rolę, tworzy niesamowity klimat tajemnicy, mroku, zagadki. Choć nie tylko, bo w pierwszej części widz ma wrażenie, że jest na dyskotece w jednym z warszawskich klubów. Myślę, że przedstawienie Princess Ivona w reżyserii Omara Sangare wypadło bardzo dobrze, choć tekst dramatu został bardzo okrojony. Być może był to podstawowy zabieg zastosowany przez reżysera, aby zachęcić młodego widza  nowoczesną i lekkostrawną formą?