P o w i d o k i to kontury obrazu, pozostające przed oczami po wpatrywaniu się w źródło
intensywnego światła, czy też kształty, które zachowujemy w pamięci po długim
oglądaniu danego przedmiotu. Myślę, że powidokami można nazwać także ostatni
film Wajdy – przedstawia on zarys sylwetki zapomnianego artysty, złożony ze
zlepków relacji. Jest to opowieść o wewnętrznej potrzebie wolności, o
niezłomności i walce – o swoje przekonania i wartości. "Powidoki" to
jednak nie tylko portret antykomunistycznego buntownika, lecz także wyraz
uznania złożony przez jednego artystę drugiemu i bardzo aktualna opowieść o
cenzurze.
Grudzień
1948 roku. W swoim skromnym mieszkaniu Strzemiński wpatruje się w płótno. Kiedy
zamierza zacząć malować, nagle robi się ono czerwone. To za sprawą materiału,
który przesłonił całe okno - na ścianę budynku wciągany jest portret Stalina na
czerwonym tle. Artysta niszczy płachtę i tak w filmie zaczynają się jego
problemy z władzą.
 |
| Kadr z filmu |
Wajda
czyni nas świadkami pięciu ostatnich lat życia malarza i profesora łódzkiej
Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, teoretyka sztuki i pedagoga, redukując
opowieść wyłącznie do jego niezłomnej walki z socrealizmem. Jego relacje z
bliskimi ujawniają się między wierszami – heroiczną sylwetkę bohatera
przełamują kolejne sceny rozmów z córką, którą rani on swoją obojętnością i
lekceważeniem. Bogusław Linda – odtwórca głównej roli – w pełni wykorzystał
szansę, by przypomnieć o sobie i swoim talencie. Jego gra aktorska jest godna
najwyższego uznania – to co działo się w jego oczach, sposób w jaki się
poruszał, świadom ułomności swojego bohatera, jak ujmująco przykrywał te
dysfunkcje, jak każdy inteligent, żartem. Potrafił stworzyć subtelną,
emocjonalną kreację. Strzemiński portretowany jest w dużej mierze podczas
malowania tytułowych powidoków (prób uchwycenia wrażeń optycznych, powstałych
wskutek spojrzenia w słońce). Było to zapewne zamierzone działanie – Wajda pragnął
jak najbardziej przybliżyć nam – widzom – sztukę Strzemińskiego. Reszta wątków
schodzi na drugi plan, podporządkowana głównej osi filmu: walce artysty – o byt,
warunki do tworzenia przy kompletnym braku akceptacji dla swojej sztuki, a także o zwyczajne
funkcjonowanie. Wajda widzi w Strzemińskim obrońcę artystycznych wartości,
jedynego niezależnego, nieprzekupnego bohatera walki o wolność w sztuce.
 |
| Kadr z filmu |
Najbardziej
zaintrygowała mnie wyróżniająca się czołówka - współczesny i oryginalny element
obrazu: geometryczne formy, jak z jednego z okresów w twórczości
Strzemińskiego, płyną po ekranie wraz z napisami przez pierwsze kilka minut
filmu. Na szczególną uwagę zasługuje także pięknie utrwalona zdjęciami Pawła
Edelmana, migającą w tle, Łódź.
 |
| Kadr z filmu |
Ostatni
film Andrzeja Wajdy to obraz, który wywołuje u widza współczucie, ale także
współodczuwanie cierpienia. Jest w nim okrucieństwo i beznadziejna szarość
czasów stalinizmu. „Powidokami”
reżyser po raz kolejny, i ostatni, wyraża sprzeciw przeciw reżimom totalitarnym
i ich polityce. Oddaje hołd artyście, który nie ugiął się i zapłacił za to
najwyższą cenę.