Siedemnastowieczna Francja. Pieniądze, intryga,
walka o władzę i kobiety. W tych kilku słowach tkwi cała esencja „Władzy” w
reżyserii Andrzeja Bubienia, powstałej na podstawie dramatu, współczesnego brytyjskiego
pisarza Nicka Dear’a, o tym samym tytule.
-
Przywołujemy czasy Ludwika XIV, dokładnie moment, w którym umiera kardynał
Mazarin i Ludwik, jako młody chłopak, obejmuje rządy w państwie. Zaczyna je
zmieniać, podporządkowywać sobie, doprowadza do tego, że (…) rodzi się państwo
o zupełnie innym charakterze, bardziej absolutystyczne, bezwzględne,
podporządkowane jednemu człowiekowi. To historia autentyczna, wszystko, co Nick
Dear zawarł w niej, jest wyciągnięte z pamiętników, wspomnień, ze znajomości
historii Francji. To fascynujące, bo opowiada o prawdziwych ludziach - opowiada
Andrzej Bubień, reżyser spektaklu.

Historia ta choć ubrana jest, poprzez epokę, w wyjątkową,
wizualną otoczkę – kostiumy, scenografia – jest historią ponadczasową, dającą
możliwość opowiedzenia o współczesności, mimo sprecyzowanych i zwizualizowanych
ram czasowych wydarzeń, gdyż żądza władzy towarzyszy ludziom od zawsze –
zaczynając od starożytnych plemion po dzisiejszą scenę polityczną. I mimo tej
powtarzalności, schematyczności zachowań, niczego nas to, niestety, nie uczy, jakkolwiek
straszne i paradoksalne by nam się to wydawało. Pojawia się więc pytanie: to spektakl
historyczny czy może opowieść o współczesności, tylko w kostiumach?
W sztuce mamy rywalizację dwóch głównych postaci: Ludwika
XIV i Mikołaja Fouquet’a. Choć łączą je interesy, to dzielą pokolenia. Ich
charaktery są wyraźnie zarysowane, a zwinna fabuła naszpikowana nieznanymi
faktami zdecydowanie zaciekawia odbiorcę. Nick Dear, jakby nieświadom zasług
Ludwika XIII na polu modernizacji rządów, kreśli niemalże katastroficzną wizję
Francji w ruinie: nigdzie grosza zaś wszędzie korupcja. Nikt nie traktuje więc
zapowiedzi jego następcy poważnie, co więcej, nikt nie wierzy, że uda się mu
zaprowadzić w kraju porządek. Jednak przewrotnie to królik przechytrza wilka: Ludwik
rozpoczyna misterną intrygę, która ma na celu wyeliminowanie finansisty i
odzyskanie pełni władzy. Fouqet traci grunt pod nogami, a donosy o
przypuszczalnych defraudacjach i wmieszanie się w miłosne intrygi tylko
skracają czas do wydania ostatecznego wyroku.

„Władza” została zrealizowana z niezwykłym rozmachem.
Na wielkie brawa zasługują choćby spektakularne kostiumy wszystkich postaci –
wzorowane na epoce Ludwika XIV i pomieszane z współczesną awangardą. Nietrudno
także spostrzec, że każda z postaci posługuje
się wyjątkowymi dla siebie gestami – co wpłynęło na niezwykłość i wyrazistość
ich osobowości.
„Każda z postaci ma swój kod mowy ciała, którym się
posługuje. Pracowaliśmy nad tym dość długo” - zdradza Bubień.
Również gra aktorska była na niesamowicie wysokim
poziomie. Mistrzowsko wypadł Łukasz Stawowczyk jako Ludwik XIV, ukazał całą
złożoność postaci – od beztroskiego młodzieńca po poważnego i zdecydowanego
władcę absolutnego. Mocne wrażenie wywarła na mnie gra Jarosława Rabendy jako
Foqueta. Jego wielowymiarowa przemiana od sprytnego i przebiegłego po zhańbionego
i upokorzonego człowieka, wszystkie gesty, mimika – po prostu majstersztyk.
Myślę, że „Władza” spodoba się szczególnie tym,
którzy cenią teatralną wystawność i mistrzowską grę aktorską. Jest niebywale dobrze
skrojoną lekcją, mówi nie tylko o władzy w sensie bezpośrednim, ale także o władzy
człowieka nad człowiekiem, pieniądza i pożądań nad nami. Tylko czy tym razem
coś z niej wyniesiemy?
{
B i b l i o g r a f i a }
www.encyklopediateatru.pl
www.teatr.radom.pl