sobota, 1 kwietnia 2017

W ł a d z a – sztuka o władzy absolutnej

Siedemnastowieczna Francja. Pieniądze, intryga, walka o władzę i kobiety. W tych kilku słowach tkwi cała esencja „Władzy” w reżyserii Andrzeja Bubienia, powstałej na podstawie dramatu, współczesnego brytyjskiego pisarza Nicka Dear’a, o tym samym tytule.

- Przywołujemy czasy Ludwika XIV, dokładnie moment, w którym umiera kardynał Mazarin i Ludwik, jako młody chłopak, obejmuje rządy w państwie. Zaczyna je zmieniać, podporządkowywać sobie, doprowadza do tego, że (…) rodzi się państwo o zupełnie innym charakterze, bardziej absolutystyczne, bezwzględne, podporządkowane jednemu człowiekowi. To historia autentyczna, wszystko, co Nick Dear zawarł w niej, jest wyciągnięte z pamiętników, wspomnień, ze znajomości historii Francji. To fascynujące, bo opowiada o prawdziwych ludziach - opowiada Andrzej Bubień, reżyser spektaklu.


Historia ta choć ubrana jest, poprzez epokę, w wyjątkową, wizualną otoczkę – kostiumy, scenografia – jest historią ponadczasową, dającą możliwość opowiedzenia o współczesności, mimo sprecyzowanych i zwizualizowanych ram czasowych wydarzeń, gdyż żądza władzy towarzyszy ludziom od zawsze – zaczynając od starożytnych plemion po dzisiejszą scenę polityczną. I mimo tej powtarzalności, schematyczności zachowań, niczego nas to, niestety, nie uczy, jakkolwiek straszne i paradoksalne by nam się to wydawało.  Pojawia się więc pytanie: to spektakl historyczny czy może opowieść o współczesności, tylko w kostiumach?

W sztuce mamy rywalizację dwóch głównych postaci: Ludwika XIV i Mikołaja Fouquet’a. Choć łączą je interesy, to dzielą pokolenia. Ich charaktery są wyraźnie zarysowane, a zwinna fabuła naszpikowana nieznanymi faktami zdecydowanie zaciekawia odbiorcę. Nick Dear, jakby nieświadom zasług Ludwika XIII na polu modernizacji rządów, kreśli niemalże katastroficzną wizję Francji w ruinie: nigdzie grosza zaś wszędzie korupcja. Nikt nie traktuje więc zapowiedzi jego następcy poważnie, co więcej, nikt nie wierzy, że uda się mu zaprowadzić w kraju porządek. Jednak przewrotnie to królik przechytrza wilka: Ludwik rozpoczyna misterną intrygę, która ma na celu wyeliminowanie finansisty i odzyskanie pełni władzy. Fouqet traci grunt pod nogami, a donosy o przypuszczalnych defraudacjach i wmieszanie się w miłosne intrygi tylko skracają czas do wydania ostatecznego wyroku. 



„Władza” została zrealizowana z niezwykłym rozmachem. Na wielkie brawa zasługują choćby spektakularne kostiumy wszystkich postaci – wzorowane na epoce Ludwika XIV i pomieszane z współczesną awangardą. Nietrudno także spostrzec, że każda z postaci  posługuje się wyjątkowymi dla siebie gestami – co wpłynęło na niezwykłość i wyrazistość ich osobowości.

„Każda z postaci ma swój kod mowy ciała, którym się posługuje. Pracowaliśmy nad tym dość długo” - zdradza Bubień.

Również gra aktorska była na niesamowicie wysokim poziomie. Mistrzowsko wypadł Łukasz Stawowczyk jako Ludwik XIV, ukazał całą złożoność postaci – od beztroskiego młodzieńca po poważnego i zdecydowanego władcę absolutnego. Mocne wrażenie wywarła na mnie gra Jarosława Rabendy jako Foqueta. Jego wielowymiarowa przemiana od sprytnego i przebiegłego po zhańbionego i upokorzonego człowieka, wszystkie gesty, mimika – po prostu majstersztyk.

Myślę, że „Władza” spodoba się szczególnie tym, którzy cenią teatralną wystawność i mistrzowską grę aktorską. Jest niebywale dobrze skrojoną lekcją, mówi nie tylko o władzy w sensie bezpośrednim, ale także o władzy człowieka nad człowiekiem, pieniądza i pożądań nad nami. Tylko czy tym razem coś z niej wyniesiemy? 

{ B i b l i o g r a f i a }
www.encyklopediateatru.pl

www.teatr.radom.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz