Prowincja dziewiętnastowiecznej Anglii.
Historia angielskiego poety Johna Keatsa i jego pierwszej, jedynej miłości – Fanny Brawne. Ona jest
rezolutną, inteligentną kobietą cieszącą się powodzeniem wśród kawalerów. Zafascynowana
modą, szyje oryginalne i piękne stroje. On młody, nieśmiały, niedoceniany poeta,
z oddaniem opiekuje się chorym bratem. Zaczyna udzielać dziewczynie lekcji…
poezji. Stopniowo jesteśmy świadkami wpływania na siebie obu tych postaci.
Obserwujmy wzajemną fascynację.
Jane Campion – nowozelandzka
reżyserka, wyprowadza jednak na wyżyny, tę banalną, jak wydawać by się mogło,
historię miłosną, tworząc jeden z najlepszych filmów w swojej karierze.
„Jaśniejsza od gwiazd” to obraz wysmakowany, niezwykle subtelny i eteryczny. Imponuje
odwagą, prostotą i szczerością.
Niewątpliwą zaletą „Jaśniejszej
od gwiazd” są przepiękne zdjęcia Greiga Frasera, które znakomicie oddają klimat
epoki, zachwycając soczystością barw. Kamera
celebruje krajobraz Hampstead, podziwia wnętrza i kostiumy. Montaż
polega w tym obrazie na poetyckim przechodzeniu pomiędzy kadrami, pozwala na
refleksyjne rozkoszowanie się bogactwem plenerów, celebrować piękno chwili.
Przykładem takiej sceny jest sam początek filmu, w którym widzimy Fanny szyjącą
suknie, gdy słychać dźwięk igły przebijającej materiał. Symbolizuje to żmudny
proces wykuwania piękna. Film także będzie tkany powoli, starannie, liczyć się
będzie dopiero efekt końcowy. Zaś scena, kiedy wiersz jest recytowany przez
dwójkę głównych bohaterów, przypomina nam, że poezja jest dla ludzi – to
pełnowymiarowy sposób na wyrażanie swoich uczuć i emocji. Częsta obecność poezji w filmie
powoduje, że wiersz staje się zupełnie naturalnym sposobem na prowadzenie
rozmowy. Jednak Charles Brown, przyjaciel Keatsa choć także jest poetą, mówi
wprost, nie ubierając słów w kurtuazję. Na tle nieco bladych postaci kochanków
wydaje się jedyną sylwetką z krwi i kości. Jest okrutny, ale dzięki temu w
pewien sposób prawdziwszy. Stanowi on dopełnienie miłosnego trójkąta – walczy z
Fanny o względy Keatsa, a ostatecznie to właśnie świat przez niego prezentowany
zwycięży. Ben
Whishaw w roli Keatsa jest całkowicie bezbarwny, nie ma w nim czaru,
magnetyzmu. Abbie Cornish wcielająca się w postać Fanny jest zdecydowanie bardziej
interesująca. Widz nie wie jednak, co takiego bohaterka dostrzega w poecie. Z
czasem obserwujemy jej metamorfozę, zwłaszcza pod koniec filmu. Fanny to
dziewczyna bystra, utalentowana i potrafiąca tłumić swoje uczucia – tak też na
medal zagrała ją Cornish, jej powściągliwość, momenty wahania i wzruszenia.
„Jaśniejsza od gwiazd” pozostawia
jednak dziwne uczucie zmęczenia. Wymaga cierpliwości. Myślę, że tym samym
Campion naśladuje angielską poezję romantyczną, która była raczej popisem
wirtuozerii językowej niż zupełnie nową jakością. Mimo to błyszczy, jest niczym
filmowy wiersz. Poprzez subtelne kadry, mówi o tym co nieuchwytne – pięknie, miłości,
śmierci. I jest prawdziwie romantyczny.
Trwać
jak teraz (…)
I
żyć tak wiecznie — albo zapaść w wieczność śmierci.”
– John Keats, Jasna Gwiazdo, tłum.
S. Barańczak







